Coś optymistycznego
Komentarze: 3
Na zyczenie Ani mialam napisac cos happy. Ale jakos mi to nie wychodzi, bo jak mi cos lezy nawatrobie, to musze to z siebie wyrzucic. Ale sproboje. Wczoraj bylo dennie, bo bylysmy an zakupach. Znaczy sie, dziwczyny byly, bo ja poszlam oddac pantofla, a potem to sie wleklam z tylu(jak zawsze)pozbawiona jakich kolwiek sil witalnych. Wczoraj takze mialam niezla jazde w dmu tylko z tego powodu,ze nie chcialam zjesc obiadu.Dlaczego ja mam taka porabana rodzine???? Why??Warum???I na tym sie konczy moja edukacja jezykowa.No,co jeszcze ciekawego....Starzy (i nowi)znajomi sie nie odzywaja i w ogole jest do dupy. A teraz cos optymistycznego.(...)No, niech kazdy dopisze, co tam musi. Bo ja jestem zgred i smutas i wszyscy mnie tylko irytuja. Poczynajac od najblizszych koczac na ludziach, ktorymi znam sie ,,na czesc". Malo ich jest, ale co jakis czas spotkam takiego osobnika na ulicy i powiem mu ,,czesc", a on/ona to ,,siema", albo inne slangowe gowno. Reasumujac, smutno mi. I jesli nawet, poziomko, prosisz mnie,zeby napisala cos optymistycznego, to to sie nie uda, bo ja jestem teraz w takim okresie, ze mi smutno. Najlepiej by bylo zatopic te smutki, ale lepiej nie. W koncu mam szlaban. Ale dupnie.Na tym chyba skoncze, bo tylko przynudzam, a i tak oprocz mnie i hekate, weroniki, no teraz jeszcze poziomy nikt tego nie czyta.
Tymczasem-borym lasem
ps.-do poziomki-nie sadze., zeby blog zanety byl lepszy, moze bardziej zielony, ale nie lepszy. A w koncu to moj zyje wlasnym zyciem!
Dodaj komentarz